Martyna Osmałek i Alicja Pietrzak pojechały w wakacje na obóz naukowy. Żeby móc wziąć udział w wypoczynku połączonym z wykorzystywaniem w praktyce nauk ścisłych i przyrodniczych, pokonały siedem tysięcy konkurentów z całej Polski.
Dwutygodniowy interdyscyplinarny obóz organizowany w ramach programu Adamed SmartUP to nagroda za przejście niezwykle skomplikowanego, kilkuetapowego procesu rekrutacji. Konkurencja była ogromna, bo o jedno miejsce biło się aż 140 uczniów w wieku od 15 do 19 lat.
Uczestnicy wakacyjnej zabawy z nauką mają szansę powalczyć teraz o stypendia oraz tytuł laureata obozu. Żeby tak się stało, będą musiały zaliczyć szereg zajęć, m.in. z szycia chirurgicznego, konstruowania samolotów, programowania robotów, druku 3D, czy krystalizacji białka. Ich zadaniem będzie też przeprowadzenie sekcji narządów zwierzęcych, przetestowanie symulatora lotów oraz wprowadzenie nadprzewodnika w stan lewitacji z wykorzystaniem efektu Meissnera.
Dla Martyny i Alicji to szansa na rozwinięcie zainteresowań naukowych związanych z medycyną, chemią, fizyką i robotyką.
– O rekrutacji do programu myślałam już przy wcześniejszej edycji, jednak wtedy wydawało mi się, że może być ona dla mnie za trudna – przyznaje Martyna Osmałek. – W tym roku, za naradą mojej mamy, postanowiłam spróbować. Zgłosiłam się ostatniego dnia, ale udało się. Oprócz tego, że interesuję się głównie inżynierią, matematyką i fizyką, to mam też zainteresowania w takich kierunkach jak medycyna czy biologia. Dlatego też wszystkie zajęcia obozowe wydają mi się bardzo ciekawe.
– Obóz jest dla mnie szansą na inne spojrzenie na fizykę, ponieważ w szkole ten przedmiot głównie opiera się na teorii – mówi z kolei Alicja Pietrzak – Tutaj będę mieć okazję uczestniczyć w zajęciach w laboratoriach i bliższego spotkania z tą dziedziną naukową.
Dziesięciu najlepszych uczestników obozu etapie zostanie nagrodzonych dziesięciomiesięcznym indywidualnym programem konsultacji edukacyjnych, a następnie trzech z nich ma szanse na otrzymanie stypendium naukowego.
Tekst publikujemy z drobnymi modyfikacjami za Dziennikiem Wschodnim. Oryginalny artykuł zobaczyć można w tym miejscu.